sobota, 26 października 2013

I nie opuszczę cię...


Króciutki komentarz: chciałabym ukazać problemy, jakie mają pary homoseksualne z akceptacją ich orientacji poprzez rodzinę i ogół społeczeństwa. Oczywiście my, Yaoiści, nie mamy najmniejszego problemu z tolerancją =w=
~ Cynthia

Namiętności, kiedy się zrodzą , wypierają rozum.
                                          Plutarch, Moralia



 - Wychodzę! – Krzyknął Adrien zbiegając ze schodów. – Jutro powinienem być w domu.
W pośpiechu ściągnął kurtkę z wieszaka, zarzucił ją na ramiona i zatrzasnął drzwi. Znał na pamięć drogę do jego domu, każdą ulicę. Zaczął biec. Chciał jak najszybciej znaleźć się w jego objęciach, poczuć ciepło jego oddechu. Czas płynął zbyt szybko, by mógł się zastanowić jak go właściwie powita.  – Adrien, cholera o tej porze zachciało ci się do mnie przyłazić? – Mężczyzna stojący w progu otwartych drzwi miał na sobie jedynie spodnie od piżamy. – Wchodź, zimne powietrze naleci.
- Tęskniłem za tobą, Elliott.
Adrien nieśmiało objął przyjaciela w pasie i ucałował czule jego czoło. Ten odwzajemnił uścisk.
- Chodź do środka, zrobię ci coś ciepłego do picia.
Weszli do domu trzymając się za dłonie. Adrien zamknął drzwi, co było zupełnie naturalnym odruchem człowieka, który jest u siebie. Tak właśnie się czuł. To było miejsce tylko jego i Elliotta. Zdjął buty, ustawił je niedbale w przedpokoju i poszedł do kuchni. Usiadł na rozchybotanym stołku i czekał aż jego partner przyniesie mu gorącą kawę.
- Pomógłbyś, a nie gapisz się i nic nie robisz. – Rzucił Elliott, kiedy nalewał wody do czajnika.
- Przepraszam, ale to całkiem urocze, gdy tak o mnie dbasz. – Mężczyzna zaszedł przyjaciela od tyłu i szepnął – To prawie tak, jakbyśmy byli małżeństwem, nie sądzisz?
- Nie żartuj. – Odparł. – Gdybyśmy byli małżeństwem, to ja byłbym mężem, a ty stałbyś przede mną w koronkowym fartuszku.
- Nie wiedziałem, że lubisz facetów w fartuszkach.
- Bardzo śmieszne. Lubię tylko ciebie, głupku. – Powiedział Elliott cicho, po czym odwrócił się w stronę przyjaciela i wtulił się w jego pierś.
Adrien otoczył go ramionami i głaskał po plecach. Stali w ciszy i cieszyli się bliskością własnych ciał.
- Chcę cię. – Wyszeptał po chwili milczenia Elliott. – Teraz.
Ujął dłoń partnera i nakierował ją na gorący, twardniejący członek , krępowany przez materiał piżamy.
- Nie musisz dwa razy powtarzać . – Powiedział mężczyzna i ścisnął lekko jego krocze.
Adrien pochylił się i obsypał pocałunkami szyję kochanka. Przygwoździł go do kuchennego blatu i rytmicznie ocierał się o niego biodrami, dając do zrozumienia, czego konkretnie oczekuje.  
- Chodź do salonu.
Elliott posłusznie ruszył za nim.
Leżeli nadzy, na małej kanapie w ciemnym pokoju.
- Zapal światło. – Wydyszał Adrien, kiedy przyjaciel pieścił go dłonią. – Chcę cię widzieć. Twoją twarz.
Włączony żyrandol rozjaśnił pomieszczenie do półmroku. Elliott klęczał przed mężczyzną i wodził językiem po jego wzwiedzionym penisie. Czuł, kiedy przez ciało partnera przebiegał dreszcz rozkoszy. – Połóż się. – Rozkazał Adrien.
Elliott wykonał polecenie. Leżał na wznak i czekał, aż kochanek podejmie działanie. Przymknął oczy, kiedy poczuł, jak jego członek okalany jest przez wilgotne wnętrze ust mężczyzny. Czubek języka stymulował żołądź i dostarczał nieziemskiej przyjemności.
 - Adrien, wejdź we mnie. – Jęknął. – Pospiesz się, proszę!
Podłożył sobie pod biodra poduszkę, unosząc je i ułatwiając partnerowi dostęp do niego. Pokonawszy opór mięśni, Adrien poruszył się delikatnie wewnątrz kochanka.
- Podoba ci się? – Zapytał i polizał zmysłowo jego udo.
- T- tak… - Wyjęczał Elliott, gdy członek podrażnił czuły punkt.
- Cieszę się za każdym razem, kiedy mówisz, że jest ci dobrze, wiesz?
- Wiem…
Adrien poruszał biodrami coraz szybciej. Zamknął oczy i skoncentrował się na ekstatycznej przyjemności, jaką dawał mu seks z Elliottem. Wsłuchiwał się w jego jęki, nie przejmował się, kiedy przyjaciel wbijał mu paznokcie w plecy. Właśnie teraz dostawał fizyczne potwierdzenie uczucia, które ich łączyło.
- Adrien, mocniej! – Powiedział mężczyzna błagalnym tonem. – Zaraz dojdę!
Ostatnie pchnięcie, mocniejsze od pozostałych, ciepło rozchodzące się po podbrzuszu. Słodki smak spełnienia na widok spermy kochanka na jego klatce piersiowej. Chwilę później on wytrysnął do wnętrza Elliotta.
- Kocham cię. – Powiedział Adrien i opadł bezwładnie na przyjaciela.
- Ja też cię cholernie kocham. – Odparł. – I nie zapominaj, że następnym razem to ja jestem mężem.
Śmiali się razem, tak jak wtedy, gdy byli młodsi. Wtedy, kiedy seks był czymś zupełnie nierealnym. Szybkość, z jaką płynie czas, który spędzają razem, wzbudziła w nich niepokój.
- Powiedziałeś im? – Zapytał Elliott.
- Jeszcze nie. To nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje. – Odpowiedział mu partner, wydąwszy wargi
w geście obrazy.
- Przecież ja cię wcale nie pospieszam. Tylko sugeruję, że im prędzej będziesz miał to za sobą, tym dla ciebie lepiej.  Poza tym mnie też byłoby miło, gdy twoja rodzina mnie zaakceptowała.
- Z tym może być nawet większy problem niż z samym przekazaniem tego faktu. – Adrien westchnął z bezsilności.
- Nie męcz się z tym teraz. – Elliott pogłaskał go czule po głowie. – Chodźmy spać.
- Poszedłbyś tam jutro ze mną? Do moich rodziców? – Zapytał półszeptem.
- Tak. – Odparł jego przyjaciel z nutą zawziętości w głosie.
-  A w razie komplikacji mogę u ciebie trochę pomieszkać? – Dodał Adrien jeszcze ciszej. – Wolałbym się im nie narażać swoją obecnością.
- I tak czujesz się tu jak w swoim domu. Poza tym – zbliżył usta do ucha mężczyzny – od dawna chciałem zobaczyć, jak się mieszka razem. Jako para.
- Czuję, że niedługo będziesz miał okazję doświadczyć tego osobiście.

Nadzy, ruszyli do sypialni trzymając się za dłonie. 
                                                                      ~***~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz